Kalymnos - pączek z lukrem na mapie wspinaczkowej Europy

RACK RASCALS

6/11/2025

Może zastanawiać porównanie tej niedużej greckiej wysepki na morzu Egejskim do pączka z lukrem, jednak nie wzięło się ono znikąd. Pierwsze trzy rzeczy, które miałbym wymienić obudzony w środku nocy, kojarzące mi się z Kalymnos to: wspinanie, wakacje i Loukoumades - czyli greckie pączki skąpane w miodzie. Tak, tak - to właśnie te małe kulki zrobiły furorę w naszej grupie już pierwszego wieczoru.

Na starcie również ostrzegam - poniższy post będzie głównie dotyczył właśnie wspinaczki oraz spędzania czasu w sposób jak najbardziej wakacyjny.


Wyspa Telendos - fot. Paulina Podlasińska

Grecka Epopeja

Wspinaczka w trójwymiarze

Jak jednym słowem określić wspinanie na Kalymnos? Mityczne! Wspinając się w labiryncie kolosalnych tworów którymi urzeźbiona jest skała w Grande Grocie można poczuć się jak Tezeusz w labiryncie Minotaura. Idąc kawałek dalej możemy poczuć się jak prawdziwi greccy herosi próbując swoich sił na klasykach rejonu Spartakus. A jeżeli nam mało możemy wybrać się w rejony Iliada i Odyseja i poczuć się jak Odyseusz. Ale schodząc nieco na ziemię – przejdę do konkretów

Na Kalymnos najlepszą frajdę (osobiste przemyślenie) będą mieliy wspinacze, którzy dosyć sprawnie poruszają się w przedziale trudności 7a-7c. Oczywiście, jest wiele dróg łatwiejszych niż wspomniana trudność, a i mocniejsi znajdą tutaj piękne drogi - klasyki o trudności 8a i wyżej. Jednak najwięcej perełek znajduje się we wspomnianym wcześniej przedziale.

Samo wspinanie jest totalnie inne niż możemy doświadczyć my mieszkańcy kraju położonego między Tatrami a morzem Bałtyckim. Nie znajdziemy tu jurajskich dziureczek i krawądek oraz niezwykle śliskich stopni. Nie doświadczymy również tak popularnych rys i kominów jakimi nas obdarza rejon Sokolików czy nawet tatrzański granit. Wspinanie jest tutaj niezwykle długie, wytrzymałościowe, po pozytywnych chwytach, i niezwykle dobrze trzymających stopniach.

Przykłady: Grande Grotta – miejsce obowiązkowe na liście do prze wspinania i nie ważne czy robi się 5c czy 8 ziet. Kopuła groty jest ogromna, urzeźbiona setkami tworów powstałych w wyniku naciekowej działalności rzeźbotwórczej. Poruszając się pomiędzy tak zwanymi tufami o rozmiarach od kilku centymetrów po kilka metrów, mi na myśl przyszedł spacer po suficie katedry pomiędzy setkami kolumn. Niezwykłe doświadczenie! Kluczowe staje się znajdywanie między ruchami miejsc w których odciąży się ręce aby złapać chwilę oddechu dla spompowanych przedramion. Wszelakie zapieraczki o wiszące tufy, klinowania kolan, czy wciskanie się całemu miedzy tufy – jest jak najbardziej wskazane. Drogi głownie od 7a do 7c, dwie łatwiejsze o trudnościach 5c i 6a oraz jeden potworek 40 metrowy idący przez sklepienie groty, klasyk rejonu – 8a Fun de Chichunne.


Grande Grotta - fot. Paulina Podlasińska

Panorama – rejon będący przedłużeniem Grande Grotty. Wciąż wspinamy się wśród morza tuf, lejków i innych potworków ale w nieco mniejszym przewieszeniu. Wciąż wspinanie wymaga umiejętności odpoczywania. Tutaj też znalazłem pierwszy raz w życiu drogę o trudności 7b (Lulu in the Sky, nowsze przewodniki podają wycenę 7a+) z taką ilością pozytywnych klamek – i może to właśnie tutaj leżał problem. Nawet taka ilość dobrych chwytów, podzielona dwoma nietrudnymi boulderami ale rozciągnięta prawie na 40 metrów powoduje, że pod koniec zaczyna brakować tchu.

Szczęśliwy wspinacz na Panoramie - fot. Paulina Podlasińska

Spartacus – o ile w wyżej wspomnianych rejonach, około godziny 13-14, słońce nieśmiało zaczyna wyglądać zza skał, przypiekając ciała wspinaczy, zmuszając ich do udania się nad wybrzeże, zaznać kąpieli w chłodnej wodzie, to ten rejon pozwala na spokojne wspinanie prawie przez cały dzień. Piękne wspinanie, zarówno po krótszych bardziej bulderowych, ale też po dłuższych i bardziej w tutejszym klimacie drogach. Polecane drogi – Jelly Fish Pie za 7a+, Kerveros za 7a dla którego warto po prostu przyjść do tego rejonu oraz klasyk Spartacus 7b+


Czujna asekuracja - fot. Paulina Podlasińska

Poets – rejon nieco bardziej popularny ale z zestawem łatwiejszych propozycji. Każdy znajdzie tutaj coś dla siebie – od dróg za 6a po połogie potworki wymagające stawania na stopniach które musisz sobie samemu wyobrazić i łapaniem tycich krawądek za 7a+

Poza wspomnianymi rejonami, na wyspie są jeszcze dziesiątki innych rejonów - warte polecenia to Ghost Kitchen, Secret Garden, Ahri czy Oddysey. Wspinania jest tam co najmniej na kilka/kilkanaście sezonów. Jeżeli komuś mało to zaraz obok znajduje się wyspa Telendos, na której również możemy znaleźć piękne sektory wspinaczkowe a podróż na nią nie wymaga gimnastyki logistycznej.

A co w wolnym czasie?

Więcej wspinania! Na wschodzie w miejscowości Vathis istnieje możliwość dogadani się z miejscowymi rybakami aby zabrali nas do miejsca o nazwie “Little Eden” Idealne miejsce aby popływać i zrelaksować się w ukrytej zatoczce. Znajduje się tutaj też możliwość spróbowania swoich sił z DWS - znajduje się tutaj grota na której ścianach możemy spróbować sztuki wspinaczki nad wodą. Gdy, skóra na dłoniach nam się skończy, możemy poskakać z klifu do wody oraz zrobić sobie zdjęcie na “instagramowej” huśtawce.

Po za tym, warto wypożyczyć skuter - który jest idealnym środkiem transportu po wyspie, ale również pozwoli nam w dni restowe udać się do okolicznych miejscowości zwiedzać wspaniałę greckie tawerny i zajadać się gyrosem.


Ukryta zatoka w okolicach Vathis - fot. Paulina Podlasińska

Hotel i zakupy

Większość wspinaczy (około 95%) szuka noclegów w okolicy miejscowości Masouri - tutaj znajdziemy sklepy wspinaczkowe, studia a nawet hotele dla wymagających. Miejsce to można śmiało nazwać stolicą wspinaczkową Kalymnos. Co do zakupów - w samym mieście znajdziemy liczne malutkie sklepiki. Na większe zakupy możemy udać się do supermarketu który znajduje się przy głównej drodze, około 15 minut drogi skuterem od Masouri w stronę miasta Kalymnos.

Zanim tu przyjechałem, słyszałem opinię że Kalymnos to pierwsza liga światowa jeżeli chodzi o wspinanie. Można tutaj przewspinać klasowe drogi, spotkać wymiataczy z całego świata (pozdrowienia dla Sashy DiGulian), a po tym wszystkim wykąpać się w morzu i zjeść pyszne owoce morza, popijając je wytrawnym winkiem. Żyć nie umierać :)

Główna droga w Masouri - fot. Paulina Podlasińska

Jeżeli chcesz nauczyć się wspinania po Tufach - napisz do nas! Przygotujemy Cię tak abyś czuł się jak prawdziwy Grecki Bóg bądź Bogini!

Racoon the climbing student illustration, ilustracja szopa kursanta
Racoon the climbing student illustration, ilustracja szopa kursanta